Niczym Kleopatra ze starożytnego Egiptu upiększałam w ostatnim czasie swoją twarz miodem, płatkami róży oraz glinkami.
Maseczka Kleopatra- Sekret Wiecznie Młodej Skóry
Tę młodość zapewnić nam mają składniki zawarte w maseczce, tj. głównie Zielona Glinka Kambryjska, miód, olejek różany i jedwab. O glince wspominałam już troszkę we wcześniejszym poście, który znajdziecie TUTAJ. W skrócie, to prawdziwe bogactwo natury i dar ziemi; znana i wykorzystywana już w starożytnym Egipcie, obecnie z powodzeniem wykorzystywana w całej Europie, mająca niezwykle szerokie spektrum działania. Tutaj glinka ma za zadanie dokładne oczyszczenie twarzy, ma załagodzić podrażnienia i zaktywizować naturalne funkcje skóry. Miód ma skórę nawilżyć, załagodzić, działa on również bakteriobójczo. Olejek różany zmiękcza i nawilża, natomiast jedwab opóźnia powstawanie zmarszczek, dodatkowo zmiękczając i wygładzając skórę naszej twarzy. Produkt jest w 100% naturalny, nieperfumowany, nietestowany na zwierzętach, przebadany dermatologicznie.
Jak te naturalne substancje spisały się na mojej twarzy?
W saszetce otrzymujemy 20 gram maseczki. Nakładałam dosyć cienką warstwę, wychodząc z założenia, że wszelkie dobra mające wniknąć w głąb skóry, wnikną i z takiej warstwy. Saszetka wystarczyła mi spokojnie na dwie, a nawet trzy aplikacje, choć przyznaję, że ta trzecia aplikacja była już bardzo cienka :-). Maseczka ma dosyć gęstą, ciężką konsystencję, ale co ciekawe, nie przeszkadzało mi to w dokładnym nałożeniu jej na twarz. Nie spływała z twarzy, po paru minutach zasychała, a moja twarz zmieniała się wtedy w prawdziwą maskę- mimikę twarzy miałam znacznie ograniczoną i przez 20 minut niewiele śmiałam się czy też mówiłam :-) Efekt ten uważam jednak za zupełnie typowy i normalny dla maseczek zawierających glinki. Zmywanie maseczki nie stanowi kłopotu- pod wpływem wody ładnie się rozpływa, twarz trzeba tylko starannie, nawet kilkakrotnie przemyć, aby usunąć całą szarość glinki. Twarz po zmyciu glinki i osuszeniu jest bardzo gładka i niezwykle delikatna - niczym papirus :-) Zmniejsza ona zaczerwienienia twarzy i wyraźnie ją wygładza, ale te efekty zobaczyłam dopiero po ok. 20 minutach od jej zmycia. Wcześniej twarz była delikatnie zaczerwieniona- na szczęście to zaczerwienienie znikało. Maseczka jest nieperfumowana, ale obecność miodu, olejku różanego i jedwabiu robią swoje - podczas użytkowania czujemy bardzo delikatny i przyjemny zapach, wydaje mi się, że przeważa róża :-) Świetnie oczyszcza skórę i moim zdaniem rewelacyjnie spisałaby się na skórze tłustej czy nawet mieszanej. Takim cerom polecam je z czystym sumieniem! Ja mam skórę normalną z tendencją do suchej, tak więc po aplikacji maseczki na moją "papirusową twarz" musiałam szybko nakładać odżywczy krem- skóra nie była wysuszona czy ściągnięta, ale po prostu zmatowiała, jakby delikatnie przypudrowana, a ja lubię po prostu czuć konkretne nawilżenie na twarzy :-)
PODSUMOWUJĄC:
- produkt w 100 % naturalny
- subtelny zapach
- bezproblemowa aplikacja i łatwe zmywanie
- wygładzenie rysów twarzy
- zmatowienie skóry
- oczyszczenie twarzy
- ujednolicony koloryt
A Wy jakie stosujecie maseczki? Używałyście już maseczek z firmy Dermaglin?
mialam ale szybko mi skostniala resztka;P
OdpowiedzUsuńMoże długo miałaś ją otwartą? I miałaś ją szeroko otwartą? :)
UsuńChciałabym się poczuć Kleopatrą, uwielbiam wszystko, co było wykorzystywane w historii i chętnie sięgnę po maseczkę z takimi składnikami.
OdpowiedzUsuńZachęcam! Bo składniki maseczki na prawdę są wspaniałe :)
UsuńBardzo się polubiłam z tą maseczką i bardzo często do niej wracam.
OdpowiedzUsuńSuper! :)
UsuńKoniecznie muszę wypróbować! :)
OdpowiedzUsuńJak jeszcze jej nie znasz, to koniecznie :)
Usuń