"Marzenia zazwyczaj brzmią nierealnie dla wszystkich oprócz tego, kto je snuje. Potrzeba jedynie jeszcze chociaż jednej osoby, która w nie uwierzy i pomoże ci je zrealizować."
Sudan ogarnięty wewnętrznymi walkami i niepokojem od nie wiadomo już jakiego czasu. Mała wioska i cotygodniowe nabożeństwo w kościele przerwane zbrojnym napadem rebeliantów i wyrwaniem przez nich wszystkich dzieci z rąk swoich matek. Kilkuletnim dziewczynkom i malutkim chłopcom prawdopodobnie już nigdy więcej nie będzie dane ujrzeć swoich najbliższych. Chłopcy przetrzymywani w jednym pomieszczeniu przez kilka tygodni, w którym śpią, raz dziennie spożywają posiłek składający się ze zboża wymieszanego z piaskiem, wykonują czynności fizjologiczne (los dziewczynek i co się z nimi dzieje pozostaje nieznany...). Z każdym dniem grupa ta się zmniejsza, bo nie ma dnia, aby ktoś nie umarł. Starsi po pewnym czasie zaczynają być szkoleni na żołnierzy, aby stać się jednym z takich rebeliantów. Co czeka najmłodsze, kilkuletnie dzieci, można się tylko domyśleć...
Autorowi książki, a zarazem jej głównemu bohaterowi, wówczas 6-letniemu chłopcu, udaje się uciec z niewoli rebeliantów dzięki pomocy trzech Aniołów Stróżów. Przez kilka dni biegną nieustannie w ich mniemaniu w stronę domu, jak się jednak okazuje, biegną w zupełnie innym kierunku, w stronę granicy z Kenią. Wycieńczeni przejęci zostają przez straż graniczną i osadzeni w obozie dla uchodźców, w którym Lopez spędza następne 10 lat. Jaka jest codzienność w takim obozie? W jakich warunkach mieszkają uchodźcy? Czym wypełnione są ich dni? Jak wyglądają codzienne posiłki i dlaczego dzień wyrzucania śmieci przez pracowników ONZ jest dla nich tak ważny.... ?
Lopezowi udaje się zostać jedną z osób adoptowanych przez rodzinę ze Stanów Zjednoczonych. I tu zaczyna się jego nowe życie, do którego z afrykańskiego lądu przenosi swoją pasję- bieganie. Duża wewnętrzna siła, głęboka wiara w Boga, chęć walki i sięgania po swoje marzenia, a przy tym ogromna pracowitość i prawdziwa wdzięczność losowi za to, co mu ofiarował, sprawiają, że udaje mu się spełnić swoje największe marzenie, które narodziło się jeszcze w Afryce - wziąć udział w Igrzyskach Olimpijskich. Nie zapomina jednak o Sudanie i o problemach, jakie tam występują- nie tylko o nich pamięta, ale zaczyna działać, aby poprawić codzienny byt Afrykańczyków.
Powieść czyta się z zapartym tchem. Sudańska codzienność, jakże inna od amerykańskiej, a także codzienność w obozach dla uchodźców to nie są tematy, na jakie rozmawiamy przy śniadaniu czy też sytym obiedzie. No właśnie - przy posiłkach, które nawiasem mówiąc są dla nas czymś oczywistym, a niestety nie dla każdego tak jest. Książka nie jest napisana patetycznym językiem, czy też językiem ckliwym i sentymentalnym, bo Lopez Lomong nie jest takim człowiekiem. Jest on osobą pogodną, optymistyczną, szczerą i ufną - i jego optymizm i wiara w lepsze jutro udzielają się czytelnikowi. Dają nam wiarę i mobilizują do działania, bo jeśli chłopcu pochodzącemu z Sudanu, niemającemu zielonego pojęcia o postępie cywilizacyjnym, porwanemu przez rebeliantów i przebywającego przez lata w obozie dla uchodźców o wcale nie sielskich warunkach udaje się osiągnąć tak wiele, to dlaczego nam ma się nie udać spełniać nasze plany i marzenia....?
Dane techniczne:
Dane techniczne:
Niestety książka nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńA szkoda, bo czyta się ją jednym tchem :)
UsuńChyba nie dałabym rady jej przeczytać.Tyle cierpienia i to na dodatek dzieci...
OdpowiedzUsuńOgólnie książka i cała historia jej autora/ bohatera kończy się pozytywnie. On sam jest pogodnym, optymistycznym człowiekiem.
UsuńCiekawa książka, ja polecam podobną książkę naszego, polskiego misjonarza pt. "Dzieci Rwandy", bardzo wzruszająca książka.
OdpowiedzUsuńChyba o niej słyszałam, z chęcią po nią sięgnę :)
UsuńTo niestety nie mój typ książek jakie lubię.
OdpowiedzUsuńA ja lubię takie pozycje. Dzięki nim trochę inaczej patrzę na swoje życie...
UsuńJa też z pewnością czytałabym tę książkę z zapartym tchem.
OdpowiedzUsuńNa pewno, bo jest na prawdę niezwykle ciekawa.
UsuńKsiążka ciężka, ale i od takiej tematyki nie należy uciekać i być na nią obojętnym.
OdpowiedzUsuńNie jest ona napisana w ciężki i patetyczny sposób, nie ma tam też użalania się nad losem. Aczkolwiek wojny i zupełnie inna codzienność niż nasza to niestety chleb powszedni w niejednym afrykańskim kraju...
UsuńJa właśnie takie książki lubię poruszające. Chętnie sięgnę po nią.
OdpowiedzUsuńKsiążka jest świetna! Na pewno Ci się spodoba :)
UsuńZapowiada się emocjonująca lektura :)
OdpowiedzUsuńI taka jest :) Pochłania się ją bardzo szybko.
UsuńA ja myślę, że warto ją przeczytać :-)
OdpowiedzUsuńOczywiście, że warto! Jak najbardziej warto! :)
UsuńNie znam, u mnie z książkami ostatnio kiepsko, brakuje mi czasu.
OdpowiedzUsuńJa staram się wygospodarować przynajmniej trochę czasu na lekturę :)
UsuńKsiążkę przeczytałam w błyskawicznym tempie, zrobiła na mnie ogromne wrażenie i długo jeszcze myślałam o drodze jaką przeszedł autor w swoim życiu i jak wiele robi dla innych. :)
OdpowiedzUsuńCzytałam tę książkę jednym tchem. Opisałabym ją jednym słowem: genialna!
OdpowiedzUsuńCiekawa recenzja :D
OdpowiedzUsuń