4.06.2017

Antycellulitowa maska i masażer ręczny oraz odżywczy olejek pod prysznic - nowości marki Lirene

O ciało trzeba dbać przez cały rok, to fakt. Zwłaszcza, kiedy nastają ciepłe dni i wdziewamy podczas urlopu swoje kuse stroje kąpielowe, w wyraźny sposób widać naszą staranną pielęgnację lub... jej brak.


Cellulit jest jednak problemem, który wcale nie jest taki łatwy do rozwiązania. Odpowiednia dieta i aktywność fizyczna to podstawa, warto jednak sięgać również po specjalne preparaty i proste urządzenia, które mogą pomóc oswoić problem, a może nawet całkiem go wyeliminować. 
W ofercie marki Lirene pojawiła się nie tak dawno Antycellulitowa Maska, do której dołączony jest Masażer Ręczny. Co duet ten ma uczynić z naszą skórą i jak sobie z tym radzi?


Zestaw do masażu - Masażer ręczny + Antycellulitowa maska reduktor tkanki tłuszczowej

Głównym zadaniem tych produktów jest przyspieszenie rozkładu tkanki tłuszczowej, dzięki czemu widoczność cellulitu staje się wyraźnie zmniejszona. 
Składnikami aktywnymi w masce są: 

ULTRA-MODELUJĄCY CELLULAR ACTIVATO, RE-HYDRO PROTECT oraz WITAMINA E i OLEJEK RYŻOWY I BABASSU. 

To one zadbać mają o gładkość, miękkość, jędrność i elastyczność skóry.
Natomiast masaż wykonany masażerem zadziałać ma detoksykująco i ujędrniająco, pomóc w rozbiciu tkanki tłuszczowej oraz sprawić, że składniki aktywne szybciej wnikną w głąb skóry. Systematyczne stosowanie Maski oraz Masażera znacząco poprawić ma wygląd naszego ciała oraz wspomóc proces odchudzania i walki z cellulitem.


Maska znajduje się w miękkiej tubce o pojemności 200 ml. Barwa jej jest jasnozielona, niemalże dokładnie taka, jak kolor opakowania. Konsystencja kosmetyku jest delikatnie żelowa, podczas rozprowadzania nie klei się on jednak nieprzyjemnie do skóry, tylko bardzo dobrze prowadzi się po ciele. Po kilkunastu sekundach prawie całkowicie wsiąka w naskórek, który staje się przyjemnie sprężysty i elastyczny. Wyraźnie czuć także miękkość i gładkość ciała. Maskę stosowałam jedynie na miejscach, które wg mnie mogłyby być bardziej idealne, tj. na udach i pośladkach. Starałam się nakładać ją dwa razy dziennie, choć zdarzało się, że był to tylko wieczór. Mniej więcej dwa razy w tygodniu masowałam te partie ciała masażerem, uważając jednak, aby nie naciskać nim zbyt mocno, ponieważ po pierwszym nieco mocniejszym traktowaniu pojawiło się kilka malutkich siniaków. Muszę też zaznaczyć, że nie mam większych problemów z cellulitem, zależało mi bardziej na wyraźnej sprężystości i całkowitej eliminacji wiotkiej skóry. Po kilku tygodniach stosowania zarówno maski, jak i masażera, mogę stwierdzić, że skóra stała się przyjemnie elastyczna, wygląda na bardziej ujędrnioną i prezentuje się po prostu atrakcyjniej. Z pewnością będę kontynuowała masowanie ciała masażerem, bowiem myślę, że jest to przyjemny i skuteczny sposób pomagający w utrzymaniu zdrowej i pięknej skóry. 


Produktem, o którym chciałabym jeszcze wspomnieć w tym poście, jest pięknie pachnący olejek pod prysznic. Bo jak wiadomo, kolejność musi być zachowana - najpierw mycie, później balsamowanie i masowanie ;-)


Produkt ten dokładnie oczyścić ma oraz intensywnie odżywić i zmiękczyć skórę. Dzięki obecności w swoim składzie oleju inca inchi, bogatego w kwasy Omega-3 i Omega-6, kosmetyk wzmocnić ma barierę hydrolipidową naskórka, zapobiec utracie wody oraz poprawić ogólną kondycję skóry. Olej jojoba i olej sojowy intensywnie odżywić mają skórę, zapobiegając jej dalszemu przesuszaniu się. Ciało po kąpieli stać się ma miękkie, gładkie i doskonale nawilżone.


Olejek umieszczono w plastikowej buteleczce o pojemności 200 ml. Aromat jego wyczuwalny jest tuż po otwarciu, jest on dosyć konkretny, z intrygującą nutką, z pewnością niebanalny. Konsystencja jest typowo oleista, dosyć rzadka, mimo to kosmetyk bezproblemowo rozprowadza się po ciele, tworząc podczas kontaktu ze skórą gęstą, białą warstwę. Już podczas spłukiwania czuć, że skóra jest bardzo dobrze nawilżona i wyraźnie odżywiona. Po kąpieli przez długi czas czuć miękkość i delikatność, nie odczuwa się potrzeby nakładania żadnego balsamu nawilżającego, bo to wszystko zrobił już za nas olejek. Jak dla mnie produkt spisuje się świetnie i jego dodatkowym plusem jest dla mnie wspomniany już nietuzinkowy zapach :-)



Czy poznaliście już może te produkty?

13 komentarzy:

  1. Kiedyś używałam masażer, szkoda że jestem nieregularna w takich działaniach.. ale maskę chyba bym spróbowała.

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam olejki pod prysznic, skusiła bym się ;)
    Również masażer by się przydał.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawy masażer i żel, ale na celulit i tak chyba najbardziej polecam bańkę chińską :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Coś idealnego dla mnie przed wakacjami! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo fajne produkty.
    Dotychczas nie znałam tego Lirene. Spotykam się z nim po raz pierwszy.
    Ciekawy czy u mnie by się sprawdził.
    Oprócz takich różności pielęgnacyjnych w walce z cellulitem najlepiej pomaga ruch i ćwiczenia.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. U mnie te kosmetyki czekają na testy, jestem ich ciekawa :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedys regularnie używałam podobnego masażera :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Masazer jest super ale znajac mnie to stosowalabym to gora 3 razy. Ciezko u mnie z systematycznoscia. Podukty Lirene bardzo polecam

    OdpowiedzUsuń
  9. Masażery podobno się sprawdzają. Jest tylko jeden istotny szkopuł, trzeba być konsekwentnym, regularnym i wytrwałym. Ja pewnie nie dałabym rady na dłuższą metę, ale doraźne działania też pewnie jakiś skutek mają :)

    OdpowiedzUsuń
  10. U mnie troszkę pomogło szczotkowanie ciała na sucho :) Kupiłam fajną szczotkę w Rossmannie, chyba za 10 zł :)

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam serdecznie do polubienia fanpage https://www.facebook.com/WielopokoleniowoTrzy/
oraz do obserwacji na Instagramie (https://www.instagram.com/wielopokoleniowo/)!