"A więc, Myszko Moja, odchodzisz, na Boga!
Nie mogę w to uwierzyć, bo nie jestem przyzwyczajony, że ktokolwiek mnie opuszcza.
Zastanawiam się jednak, dlaczego nikt wcześniej tego nie zrobił (...)."
... żegnał się żarliwie Richard Burton z Elisabeth Taylor, która postanowiła zakończyć swój burzliwy związek z aktorem. Związek się zakończył, by po kilkunastu miesiącach znowu powstać i ostatecznie po kilku kolejnych na dobre się rozsypać.
Problemów ze związkami nie miała młoda Amerykanka Wirginia - jej problemy były znacznie poważniejsze i dotyczyły życia jej i jej najbliższych. Ich wyprawa "za chlebem" do Kalifornii w XIX wieku nie przebiegała do końca tak, jak powinna. Prosto i szczerze opisała wszystko Wirginia w długim i wstrząsającym liście do kuzynki.
Równie wstrząsający jest list Mozarta do swojej kuzynki, aczkolwiek jest to zupełnie inny "wstrząs".... ;-) Wiem, że Amadeusz był dosyć oryginalnym człowiekiem, ale nie sądziłam, że aż tak oryginalnym i prawdziwie specyficznym!
Oryginale są także notatki wewnętrzne właściciela pewnej firmy do swoich pracowników. "Przeklinam, ale ponieważ jestem właścicielem tej firmy, jest to mój przywilej (...) To odróżnia mnie od Was i chcę, żeby tak zostało. A w tym biurze nie będzie żadnego przeklinania (...)!", "WYKONUJCIE SWOJĄ ROBOTĘ I NIE MIELCIE OZORAMI!"
Pierwsza moja myśl, kiedy zaczęłam przeglądać książkę - rewelacja! Ładne, staranne wydanie w dużym formacie, sztywna oprawa, a przede wszystkim zawartość. Listy krótkie i długie, także w formie telegramów, notatek i zapisków. Każdy opatrzony krótką notką zawierającą datę powstania, często zdjęcie autora lub samego listu oraz zarys osób czy też wydarzenia. To pisanie nie jest więc wyrwane zupełnie z kontekstu, przy którym zastanawiamy się, o co tak na prawdę chodzi. Co jest dużym plusem, listy te nie były poprawiane i zmieniane - jest tutaj dokładnie taka forma, jaka została stworzona przez autora. Są więc czasami drobne błędy ortograficzne, błędy stylistyczne, czasami zdarzają się przekleństwa i inne dosadne słownictwo. To wszystko powoduje, że czyta się je z ogromną przyjemnością, są one bowiem na wskroś prawdziwe i szczere.
Listów jest 124. Najstarszym jest list z 1750 r. p.n.e. napisany na glinianej tablicy, najnowszy z 2014 r. Różne style pisania, różne myśli i różne odczucia przelane na papier powodują, że książka ta jest trochę jak narkotyk - uzależnia, wciąż się o niej myśli, cały czas chce się ją mieć przy sobie. Z małym dreszczykiem zaczynamy czytać kolejny list, nie do końca wiedząc, co w nim znajdziemy. To takie trochę podglądanie życia innych ludzi, ich prawdziwych emocji, bowiem to właśnie w listach często odkrywamy swoje prawdziwe "ja", nie kłamiąc i nie oszukując.
Na koniec powtórzę się - rewelacja! ;-)
Listów jest 124. Najstarszym jest list z 1750 r. p.n.e. napisany na glinianej tablicy, najnowszy z 2014 r. Różne style pisania, różne myśli i różne odczucia przelane na papier powodują, że książka ta jest trochę jak narkotyk - uzależnia, wciąż się o niej myśli, cały czas chce się ją mieć przy sobie. Z małym dreszczykiem zaczynamy czytać kolejny list, nie do końca wiedząc, co w nim znajdziemy. To takie trochę podglądanie życia innych ludzi, ich prawdziwych emocji, bowiem to właśnie w listach często odkrywamy swoje prawdziwe "ja", nie kłamiąc i nie oszukując.
Na koniec powtórzę się - rewelacja! ;-)
Ciekawa, chętnie bym ją przeczytała. :)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tej książce, czytanie takich listów może zmusić nas czasem na przemyślenia
OdpowiedzUsuńJa mam dopiero w planach tom trzeci...
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że jesteś zadowolona z tej pozycji w literaturze :)
OdpowiedzUsuńZaciekawiła mnie ;)
OdpowiedzUsuńWreszcie będę mieć wolne od pracy to koniecznie muszę nadrobić kilka książek :)
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie :)
OdpowiedzUsuńnie moje klimaty literackie:)
OdpowiedzUsuńLektura jeszcze przede mną :)
OdpowiedzUsuńJuż sam cytat z książki mnie zachęcił :)
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie tą książką, różne osoby pisały te listy i możemy się z nich wiele dowiedzieć, nauczyć :)
OdpowiedzUsuń