Oczyszczenie twarzy, np. płynem micelarnym, nałożenie peelingu, następnie maseczki, a na końcu odpowiedniego kremu na noc. Najlepiej, aby wszystkie produkty były dobre i skuteczne. A jeśli w tym swoim cotygodniowym rytuale zastosuję peeling włoskiej marki Green Energy Organics, to....
.... no właśnie, to czy będę mieć pewność, że w tym moim rytuale przynajmniej ten luksusowy kosmetyk zapewni mi równie luksusową pielęgnację i oczyszczenie twarzy na najwyższym poziomie? Bowiem kosmetyki włoskiej marki Green Energy Organics to nie byle jakie kosmetyki. To produkty ekologiczne i organiczne, które powstały w wyniku 20 lat prac badawczych we Włoszech, a sama marka jest certyfikowana i wiodąca prym wśród kosmetyków ekologicznych do pielęgnacji skóry i higieny osobistej. W Polsce jej jedynym oficjalnym dystrybutorem jest One Organic.
O jednym produkcie tej śródziemnomorskiej firmy wspominałam TUTAJ, teraz pora na kolejny kosmetyk należący do Rytuału Kwiatu Pomarańczy. Co to dokładnie za kosmetyk i jak się u mnie spisał?
Peeling ten skutecznie wygładzić ma i oczyścić skórę twarzy, czyniąc ją piękną i promienną. Zapobiec ma utracie wody ze skóry, odpowiednio ją nawilżając. Obecność witaminy C wpłynąć ma zwalczenie objawów starzenia się skóry twarzy, a także zredukować jej przebarwienia, ujędrnić oraz spowodować jej miękkość i delikatność. Dzięki ogromnej ilości organicznych i naturalnych składników aktywnych cera stać się ma świeża, zdrowa i świetlista, pozbawiona wszelkich niedoskonałości.
W produkcie działają:
- Rokitnik, porzeczka, zielona herbata, lebiodka pospolita - oregano - Kwiat cytryny i pomarańczy
- Polifenole z winogron
- Kwas hialuronowy
- Baobab – ryż – orzechy macadamia
- Komórki macierzyste kwiatu szarotki
- Owoc granatu
- Acerola
- Grzyby shitake i grzyb tremella
- Masło shea
Czy
ten włoski, luksusowy kosmetyk sprawdził się w mojej cotygodniowej
pielęgnacji? Czy zauważyłam jego pozytywne działanie? Czy oby nie
podrażnił mojej skóry, a skutecznie ją zregenerował i odświeżył?
Peeling umieszczony jest w szklanym słoiczku o pojemności 50 ml. Sam
słoiczek znajduje się w żółtawym kartoniku z logo marki i wszelkimi
najważniejszymi informacjami dotyczącymi produktu. Podany jest
oczywiście dokładny skład kosmetyku, tak więc jeśli ktoś tylko ma ochotę, na spokojnie
przeanalizować może wszystkie ekologiczne i organiczne elementy
składniowe produktu ;-)
Wnętrze słoiczka
zabezpieczone jest dodatkowo twardą, plastikową osłonką i dopiero po jej
ściągnięciu ukazuje się nam nasz główny bohater. Już na samym początku
dociera do nas jego zapach- świeży, orzeźwiający, mocno energetyzujący.
Jeśli rozpoczynamy oczyszczanie twarzy będąc zmęczonym po całym dniu
różnych zajęć czy nawet nieco senni to ten zapach od razu postawi nas na
nogi :-) Intensywny, konkretny, przyjemnie cytrusowy i wyjątkowo
głęboki. Nie mam może nosa do rozmaitych aromatów jak np. główny bohater
powieści "Pachnidło", ale wiele przyjemnych i energetycznych nut udało
mi się w tym peelingu wyczuć :-) Jeśli lubicie kosmetyki pięknie
pachnące, to ten produkt jest jednym z nich i nie możecie przejść wobec niego obojętnie :-)
Konsystencja peelingu jest lekka, żelowa, z malutkimi drobinkami ścierającymi. Delikatnie masowałam nim skórę twarzy, a następnie pozostawiałam na kilka minut. Kosmetyk po chwili jakby wchłaniał się w skórę i wyczuwalne pozostawały jedynie malutkie cząsteczki peelingujące. Po "wtopieniu się" produktu skóra nie stawała się jednak nieprzyjemnie sucha i ściągnięta, a wyjątkowo nawilżona i miękka. Jednak prawdziwe uczucie nawilżenia i miękkości doświadczyłam tak na prawdę dopiero po zmyciu peelingu ciepłą wodą. Jedwabista gładkość, dziecięca delikatność, młodzieńczy blask- efekty tego kosmetyku odczuwalne są już po pierwszej aplikacji! A jeśli dorzucimy do tego jego systematyczne stosowanie to mamy zapewnioną cerę piękną, dokładnie oczyszczoną, rewelacyjnie odświeżoną i pozbawioną niedoskonałości :-)
Peeling do twarzy Green Energy Organics świetnie spisał się na mojej skórze. Jego naturalne i organiczne składniki aktywne nie spowodowały u mnie żadnego podrażnienia, zaczerwienienia czy też innych skutków ubocznych. I muszę przyznać, że Rytuał Kwiatu Pomarańczy to rytuał wyjątkowo przyjemny, zapewniający swoim zapachem pełen relaks i odprężenie, a ekologicznym składnikom najwyższej jakości- pielęgnację na równie wysokim poziomie :-)
Czy znacie ten peeling?
Czy regularnie stosujecie peelingi do twarzy?
aaaa chcę go powąchać:D
OdpowiedzUsuńNie dziwię się ;-)
UsuńWydaje się być ciekawy! A jaki kolor ma ładniutki :D zapraszam na : twoimioczami.blogspot.com :)
OdpowiedzUsuńI nie tylko wydaje się taki być, ale faktycznie taki jest ;-)
UsuńZastanowię się nad zakupem, bo bardzo sprawdził się u mnie peeling do ciała tej samej firmy.
OdpowiedzUsuńBardzo przyjemne są ich produkty ;-)
Usuńtego peelingu nie znam i po recenzji będę musiała się z nim chyba zapoznać. A co do stosowania peelingów do używam ich regularnie.
OdpowiedzUsuńZachęcam, bo na prawdę warto :)
UsuńZaintrygowałaś mnie tym zapachem, marzy mi się teraz powąchać ten peeling :D.
OdpowiedzUsuń.... a pachnie wyjątkowo.... ;-)
UsuńKonsystencja peeling i kolor bardzo kuszące. I do tego piękny zapach pomarańczy. Ach jak ja lubię takie peelingi. Szkoda tylko, że ten przeznaczony jest do twarzy bo ja używam innego typu peelingu jeśli chodzi o tę partię ciała.
OdpowiedzUsuńA jaki używasz?
UsuńNie słyszałam o nim wcześniej ale brzmi bardzo interesująco :D
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że marka nie jest zbyt dobrze znana, przynajmniej w Polsce, a szkoda, bo kosmetyki są na prawdę świetnej jakości.
UsuńUwielbiam takie aromatyczne owocowe peelingi :)
OdpowiedzUsuńJa również ;-)
Usuńjaki cudowny skład przepadłam :)
OdpowiedzUsuńOwszem, jest wyjątkowo bogaty ;-)
UsuńBardzo lubię pięknie pachnące kosmetyki i skład niesamowicie bogaty. Taki peeling to zdecydowanie cos dla mnie.
OdpowiedzUsuń... i jeszcze można dodać do tego skuteczne działanie ;-)
UsuńWygląda profesjonalnie ;)
OdpowiedzUsuńI również tak działa ;-)
UsuńOch musi pachnieć cudownie :)
OdpowiedzUsuńTak, pachnie rewelacyjnie ;-)
UsuńSzkoda, że nie jest zjadliwy ponieważ większość by go prędzej zjadła niż użyła. ;) a tak serio to nie używam żadnych peelingów do twarzy, ale muszę zacząć. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam