Krzaki
czarnego bzu są u nas dosyć powszechne i często występujące,
natomiast wykorzystywanie ich do przetwarzania najpierw ich kwiatów,
a po jakimś czasie czarnych owoców – to już chyba dosyć
powszechne nie jest. Chyba, że się mylę? ;-)
U
mnie przynajmniej nie było tradycji zbierania kwiatów bzu i
robienia z nich syropów. Ja postanowiłam więc tę tradycję
zapoczątkować i od jakiegoś czasu przygotowuję przetwory z
tych białych kwiatów.
SKŁADNIKI:
-
100 baldachów czarnego bzu
- 3
kg cukru
- 5
dużych cytryn
- 3
litry wody
Zrywam
ładne, rozwinięte kwiaty czarnego bzu. Robię to delikatnie,
ponieważ kwiatki łatwo się obsypują. Układam je przewiewnym,
zacienionym miejscu (ponoć promienie słońca spowodowałyby, iż
syrop nie miałby już swoich leczniczych właściwości) i pozwalam
lokatorom opuścić swoje domostwo. Nie trwa to długo, bowiem w
kwiatach bzu nie ma tak dużo różnych robaczków i pajączków, jak
np. w kwiatach mniszka lekarskiego. Odcinam nożyczkami kwiaty od
łodyżek, starając się, aby łodyżki pozostały jak najkrótsze,
a nawet, aby wcale ich nie było – mogą spowodować lekki
goryczkowy posmak. Robię to wszystko nad naczyniem, aby stracić jak
najmniej kwiatowego pyłku.
Do
dużego garnka wsypuję cukier, zalewam go wrzącą wodą. Mieszam
dokładnie, aby cukier dobrze się rozpuścił. Zalewam kwiaty i po
jakimś czasie, jak mikstura trochę przestygnie, wyciskam sok z
trzech cytryn, a dwie wyparzone cytryny kroję w plasterki. Całość
mieszam, przykrywam i odstawiam w chłodne miejsce na 2 doby. Po tym czasie przecedzam syrop przez gazę
lub tetrową pieluszkę, doprowadzam do wrzenia i gorący przelewam
do wyparzonych słoiczków, układając je następnie do góry dnem.
Gotowe :-)
Syrop
taki ma mnóstwo właściwości:
- działa napotnie i przeciwgorączkowo
- rozrzedza katar
- działa moczopędnie, oczyszczając nerki
- uszczelnia ściany naczyń włosowatych i poprawia ich elastyczność
- działa przeciwzapalnie
- pomaga w zwalczaniu przeziębienia i grypy
- przyśpiesza przemianę materii
SMACZNEGO! :-)
* * *
Jeśli jeszcze nie lubicie, to polecam zalajkować Wielopokoleniowo na facebook'u - będziecie ze wszystkim na bieżąco :-)
Muszę zrobić sobie taki syrop :) będzie jak znalazł w walce z przeziębieniem :)
OdpowiedzUsuńOranżada też jest pyszna :)
OdpowiedzUsuń'Moja babcia właśnie robi ;) Później z owoców- ten bardzo lubie i chętnie popijam .
OdpowiedzUsuńKiedyś dostałam taki syrop od babci :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie piłam i nie robiłam ale zachęciłaś mnie bardzo
OdpowiedzUsuńOstatnio rozmyślałam nad przygotowaniem czegoś z kwiatów czarnego bzu. Zaskoczyło mnie jak dużo właściwości może mieć taki syrop. Ciekawi mnie jego smak :)
OdpowiedzUsuńSuper! Ja niestety nie mam czarnego bzu, ale zawsze taki syropek od kogoś dostaję :)
OdpowiedzUsuńKurcze...planowałam zrobić, ale nie wiem czy się wyrobię :(
OdpowiedzUsuńJeszcze nie robiłam, ale może w tym roku wypróbuję, tym bardziej że za domem mam ogromny czarny bez i właśnie kwitnie :)
OdpowiedzUsuńCzemu na tak długo odstawiasz? Moje kwiaty nie były aż tak dojrzałe, więc trochę się namęczyłam z odrywaniem od łodyżek. Już nawet nie wspomnę o palcach, których nie mogłam dwa dni domyć, ale syrop i jego smak wynagradza wszystko.
OdpowiedzUsuńOj to co robisz to jest rewelacja. Nigdy jeszcze nie próbowałam robić nic z kwiatów z czarnego bzu (raczej kupuje sok i jest rewelacyjny), ale uwielbiam czarny bez i jego owoce i z nich robię co roku sok.
OdpowiedzUsuńUżywasz do tego nożyczek,więc masz trochę lepiej bo ja męczę się ręcznie odrywając owoce. trwa to bardzo długo, ale muszę powiedzieć, że czarny bez ma coś w sobie, bo przez jego picie nie chorowałam już od paru lat w ziemie. I mam nadzieję, że to się nie zmieni!
Takiego syropu nigdy nie piłam :)
OdpowiedzUsuńBardzo bardzo ciekawe :)
OdpowiedzUsuńCo roku robię nalewkę z owoców czarnego bzu :)
OdpowiedzUsuńSuper :) moja ciocia robi różne syropy i nalewki właśnie z różnorakiej roślinności :) niestety koło mnie nigdzie nie mogę dostać czarnego bzu. :(
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten syrop, rok temu z mamą zrobiłam spory zapas :)
OdpowiedzUsuńZnam smak, ale nigdy takiego nie robiłam.
OdpowiedzUsuńu nas bzu pod dostatek, zrobiłam więc i ja
OdpowiedzUsuńMam bez pod nosem, ale ostatnio czasu mniej. Choć czuję się pozytywnie zmotywowana.
OdpowiedzUsuń