Będąc w ciąży zwracamy szczególną uwagę na stosowane kosmetyki. Nie wszystkie produkty zawierają bowiem składniki, które bezpieczne są dla kobiet w ciąży, a przede wszystkim bezpieczne dla rozwijającego się w maminym brzuszku maleństwa.
Również kiedy maleństwo jest już na świecie i decydujemy się karmić je w sposób naturalny, nadal powinniśmy zwracać baczną uwagę na skład produktów. Najbezpieczniej i najlepiej jest wtedy sięgnąć po serię dedykowaną dla kobiet w ciąży i po porodzie, np. po serię produktów SEXI MAMA od Bielendy.
Jako że mojemu dziecku ciężko jest się rozstać z moim cycem, postanowiłam sprawdzić działanie jednego produktu z tej serii, a jest to:
Krem dedykowany jest dla kobiet od 4. miesiąca ciąży i po porodzie. Przeznaczony jest do pielęgnacji piersi i zapewnić ma im kurację liftingującą. Skóra stać się ma wzmocniona i bardziej elastyczna, a ewentualne podrażnienia sutków występujące w trakcie ciąży czy też podczas karmienia piersią zostać mają złagodzone. Produkt zapobiec ma także powstawaniu rozstępów na biuście. Efektem uzyskanym po stosowaniu tego balsamu ma być jędrna i gładka skóra, mniej wrażliwa i przyjemnie ukojona.
Jak się spisze ten produkt? Czy zauważę jakieś ujędrnienie? Czy skóra stanie się mocniejsza i elastyczniejsza? Sprawdźmy! :-)
Produkt znajduje się w miękkiej plastikowej tubce o pojemności 125 ml. Na opakowaniu otrzymujemy wszystkie niezbędne informacje, tj. dokładnie możemy wyczytać, dla kogo kosmetyk jest przeznaczony, co nam da jego stosowanie, jakie składniki są w nim zawarte; wszystko w dwóch wersjach językowych, tj. po polsku i angielsku. Dowiedzieć się też możemy, czego balsam nie ma swoim składzie, a pozbawiony jest on alergenów, sztucznych barwników i parabenów. W końcu ma być bezpiecznie nie tylko dla karmiącej mamy, czy też będącej w stanie błogosławionym, ale też dla maluszków! :-)
Zapach kosmetyku jest delikatny, praktycznie niewyczuwalny. Jest to zaletą, bo jak wiadomo, będąc w ciąży różne aromaty mogą drażnić i odrzucać. Ma on dosyć gęstą konsystencję, jednak nie przeszkadza to w jego przyjemnym rozprowadzaniu się po ciele. Ładnie się nanosi, szybko wsiąka w skórę, nie pozostawiając lepkiego, tłustego filmu. Nie pojawiły się na ciele żadne podrażnienia w postaci zaczerwienienia, swędzenia czy też pieczenia. Za to pojawiło się odczucie, że w końcu dbam o skórę biustu :-) Zwykle traktowałam ją po macoszemu, tj. kiedy nanosiłam balsam na ciało, najczęściej pomijałam ten fragment ciała (sama nie wiem, dlaczego). A będąc w ciąży, najpierw w jednej, później w drugiej, czy też karmiąc naturalnie dzieci (najpierw jedno, później drugie) myślałam raczej o innych rzeczach, niż o specjalne dbanie o skórę na piersiach :-) Na szczęście źle nie jest, ale... zawsze może być lepiej :-) Dlatego też do kuracji liftingującej podeszłam z należytą powagą- stosowałam ją zgodnie z zaleceniami, tj. 2 x dziennie wmasowywałam porcję kosmetyku w swoje piersi. I przyznać mogę, że skóra stała się znacznie gładsza i jędrniejsza. Jest bardzo przyjemna w dotyku i z pewnością w lepszym stanie niż przed stosowaniem preparatu. Nie wiem, jak działa dokładnie, jeżeli chodzi o złagodzenie bólu i uczucia obrzmienia, jakie towarzyszy zwłaszcza pod koniec ciąży i podczas nawału pokarmu, bowiem te etapy mam już na szczęście za sobą, ale jest duża szansa, że wysokie stężenie składników aktywnych faktycznie wpłynąć może łagodząco na piersi. Lanolina, D-Panthenol, Witamina E, Roślinna Witamina A, Kigelia Africana, Algi Dermochlorella- składniki te są tutaj głównymi elementami sprawczymi, zapewniającymi z jednej strony bezpieczeństwo, a z drugiej strony przyczyniającymi się do uzyskania pożądanego efektu.
Tak jak we wszystkich kosmetykach i tutaj potrzebna jest konsekwencja i regularność w stosowaniu. Uważam, że będąc w ciąży czy też na początku swojej drogi jako mama, warto sięgnąć po takie specjalistyczne preparaty. Mamy przy nich pewność, że na pewno nie zaszkodzą, a wpłynąć mogą na lepszy stan naszej skóry, a przy tym na naszej samopoczucie :-)
PODSUMOWUJĄC:
- bezpieczna receptura dla kobiet w ciąży i młodych mam
- lekki, praktycznie niewyczuwalny zapach
- ładnie się wchłania
- nie lepi się i nie pozostawia tłustego filmu na skórze
- skóra biustu staje się jędrna i elastyczna
Stosowałyście specjalne kosmetyki, będąc w ciąży?
A może używałyście ten produkt?
kurczaki mamą to ja nie będę :P
OdpowiedzUsuńhahahaha xd
UsuńAle pewnie jakaś kobieta w Twojej rodzince :)
UsuńMiałam ale u mnie słabo się sprawdził, dalej szukam idealnego kosmetyku :)
OdpowiedzUsuńIdeał ciężko znaleźć :-)
UsuńBędąc w ciąży na pewno o nim pomyślę.
OdpowiedzUsuńJa wciąż szukam ideału, jeszcze żaden krem do biustu mnie nie powalił :( Tego jeszcze nie miałam :)
OdpowiedzUsuńNie znam tej serii, ale fajnie że firmy wychodzą naprzeciw oczekiwaniom kobiet w ciąży i młodych mam, coraz więcej firm tworzy takie serie przeznaczone dla tej grupy kobiet, to ważne dla zdrowia mamy i malucha :).
OdpowiedzUsuńMoim piersiom to już chyba nic nie pomoże :(
OdpowiedzUsuńBędąc w ciąży nie stosowałam kosmetyków do piersi.
OdpowiedzUsuńNie jestem jeszcze mamą;)
OdpowiedzUsuńJeśli będę w ciąży zaufam chyba kosmetykom marki Palmers. Mają przyjazne składy i są bezpieczne. Być może ten również nie zaszkodziłby, ale musiałabym przeanalizować skład.
OdpowiedzUsuń